Podobnie jak rok temu w ramach akcji „Pomoc Polakom na Litwie”, w tym roku delegacja Związku Oficerów Rezerwy RP im. Marszałka Józefa Piłsudskiego (Okręg Miasta Stołecznego Warszawa), przy wsparciu Ministerstwa Obrony Narodowej ( nieodpłatne użyczenie przez Ministra Obrony Narodowej autokaru), Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, Polskiego Związku Łowieckiego oraz prywatnych darczyńców, którzy przekazali materiały dla szkoły w Turgielach, wyruszyła w podróż „Szlakiem Bitwy Niemeńskiej”. Intencją delegacji było upamiętnienie tego największego obok Bitwy Warszawskiej 1920 zwycięstwa Polaków w wojnie polsko – bolszewickiej.

Wiedza na temat „Bitwy Niemeńskiej” wśród obecnie żyjącego polskiego społeczeństwa jest tak znikoma, że wypada zacząć od podstaw.

Zwycięstwo Wojska Polskiego nad Niemnem jesienią 1920 roku uniemożliwiło bolszewikom przeniesienie rewolucji z ich państwa do Polski i całej Europy – zrozumiałe, że dziś należy przypomnieć fakty tej skutecznie wymazywanej z pamięci Polaków w wyniku sytuacji politycznej powstałej po II wojnie światowej wiktorii. Dowodzący Frontem Zachodnim gen. Michaił Tuchaczewski po klęsce poniesionej w sierpniowej ofensywie na Warszawę, zatrzymał podległe sobie armie na linii Niemna, Szczary i Świsłoczy i rehabilitując się w oczach moskiewskich przełożonych, przystąpił do przegrupowania wojsk i odtwarzania ich gotowości bojowej z zamiarem pokonania przeciwnika, blokującego rozwój proletariackiej rewolucji rosyjskiej, w skali europejskiej. Winą za klęskę poniesioną w Bitwie Warszawskiej Moskwa w większej części obarczyła Stalina, który jako komisarz polityczny sąsiedniego Frontu Południowo – Zachodniego, dążącego do zajęcia Lwowa nie wsparł Tuchaczewskiego. Tuchaczewski przygotowywał ponowną ofensywę przeciwko Polsce w oparciu o wyłącznie bezpośrednio podległe sobie siły. Jak sam napisał w dziełku pt. „Pochód za Wisłę ” – „ gdyby nie nasza przegrana na polu walki, to być może, że wojna polska stałaby się ogniwem , które Rewolucję Październikową złączyłoby z rewolucją zachodnioeuropejską”. Swoje nadzieje wiązał z tym, że wyczerpani, nie posiadający rezerw po ofensywie sierpniowej Polacy ulegną jego armiom, wzmacnianym wciąż słanymi z głębi Rosji świeżymi dywizjami.

Marszałek Józef Piłsudski zdawał sobie sprawę z ogromnego potencjału wojskowego bolszewików, którzy zmobilizowali 5 milionów obywateli (Polska ok. 900 tys.) i świadom tego, że musi jak najszybciej odciąć sowiecki Front Zachodni od dostaw uzupełnienia, zaplanował ze swoim sztabem operację niemeńską. Była jesień i armie bez należytego wyposażenia, zwłaszcza w umundurowanie i żywność nie mogłyby osiągnąć pełnej zdolności bojowej. Z decydującej roli czasu w przygotowaniach do ponownego starcia zdawali sobie sprawę dowódcy jednej i drugiej strony. Wojsko Polskie pomimo wyczerpania fizycznego, górowało wysokim morale po wspaniałym zwycięstwie nad Wisłą, jednakże sił polskich na kierunku Frontu Zachodniego wystarczało zaledwie na wyzwolenie Suwalszczyzny z okupujących ją wojsk litewskich, które wykorzystując wiosenne osłabienie Polaków zajęły sporne tereny. Piłsudski jako Naczelny Wódz podczas obrad Rady Obrony 27 sierpnia 1920 r. uzasadnił konieczność odbicia Suwalszczyzny jeszcze w trakcie wojny z bolszewikami argumentem zabezpieczenia lewego skrzydła polskich wojsk. Rzeczywistym zaś jego celem było przygotowanie uderzenia na tyły sowieckich armii i odebranie zajętego przez Litwinów Wilna. Wkrótce zaprawione w bojach dywizje 2 Armii gen. por. Edwarda Rydza Śmigłego odbiły (poza Wileńszczyzną) cały okupowany sporny obszar, niestety sytuacja na froncie z każdym dniem stawała się dla Polski coraz bardziej niekorzystna. Armie Frontu Zachodniego, posiadające silniejsze odwody i dostęp do magazynów, już na początku września osiągnęły gotowość bojową jaką miały w okresie ofensywy na Warszawę. Siła polskich wojsk opierała się głównie na tym samym, co w połowie sierpnia 1920 roku, czyli wysokim morale, lepszym systemie dowodzenia oraz przewadze w lotnictwie, broni pancernej i artylerii; oprócz tego Piłsudski posiadał wyjątkowo sprzyjający powodzeniu natarcia atut – przewagę wywiadu. 10 września w Kwaterze Naczelnego Wodza podjęto decyzje związane z ofensywą niemeńską, której celem było rozbicie wroga przed nadejściem zimy w błyskawicznym uderzeniu z odrzuceniem go od linii komunikacyjnych na północ lub na południe. Plan bitwy przewidywał oskrzydlenie sił bolszewickich i okrążenie ich w końcowej fazie operacji. Z zakładanym zwycięstwem wiązały się ważne cele polityczne, w tym wyzwolenie zamieszkiwanych w większości przez polską ludność dużych terytoriów zajętych przez Armię Czerwoną. Na przyśpieszenie decyzji o decydującym starciu z bolszewikami miał wpływ również fakt, że zmęczone przedłużającymi się zmaganiami wojennymi polskie społeczeństwo mogło zażądać zawarcia pokoju nawet na niekorzystnych dla Polski warunkach.

19 września Piłsudski wydał rozkaz, określający główne cele bitwy, poprzedzony stwierdzeniem: „aby uprzedzić ofensywę nieprzyjaciela i pokrzyżować jego zamiary nasze północne armie 2 i 4-a podejmą pod moim bezpośrednim dowodzeniem uderzenie”. Następnego dnia zaskoczone natarciem 2 Armii Wojska Polskiego bolszewickie wojska rozpoczęły odwrót do Grodna, które w przekonaniu Tuchaczewskiego było głównym celem polskiej ofensywy. Dwa dni później po ciężkich walkach wszystkie przechodzące z rąk do rąk podgrodnieńskie miejscowości zostały zajęte przez Polaków, a 22 września rozpoczęto główną część operacji niemeńskiej. Ukryta w Puszczy Augustowskiej grupa uderzeniowa ruszyła na Litwę i po rozproszeniu słabych jednostek litewskich Polacy zajęli pozycje wyjściowe do ataku na północne skrzydło wojsk Frontu Zachodniego. Pomimo odcinania oddziałom bolszewickim kolejnych dróg odwrotu, bitwa nie była rozstrzygnięta aż do wieczora 25 września. Następnego dnia wkroczyła do boju 1 Dywizja Piechoty Legionów gen. Stefana Dąb – Biernackiego, która po zwycięstwie pod Lidą wsparła operację oskrzydlania wojsk bolszewickich nad Niemnem. Fakt ten spowodował, że zagrożone okrążeniem armie Frontu Zachodniego otrzymały rozkaz odwrotu. Bitwa z natarcia przekształciła się w pościg za rozbitymi wojskami przeciwnika.

12 października Tuchaczewski mimo wydania rozpaczliwego rozkaz do swoich wojsk („Komendanci, Komisarze , Komuniści! Wasza socjalistyczna ojczyzna żąda nowych wysiłków od szeregów frontowych . Podbój albo zgon. Śmierć albo zwycięstwo! Naprzód!”) nie był w stanie opanować sytuacji na froncie, z którego już od 24 września na polską stronę zaczęli przechodzić ukraińscy i białoruscy komuniści. W rękach Polaków było 40 tysięcy jeńców oraz ogromna ilość sowieckich zapasów wojennych.

Wojsko Polskie w pościgu za nieprzyjacielem dotarło do Dźwiny, a na południu na odległość ok. 150 kilometrów od Kijowa, zajętego pół roku wcześniej przez Piłsudskiego i Petlurę. Mimo podpisania 12 października rozejmu w Rydze ( Polska odzyskała 141 tysięcy kilometrów kwadratowych swojego terytorium i 4 mln ludności ) sukces Bitwy Niemeńskiej nie został do końca wykorzystany przez stronę polską z powodu negatywnego nastawienia jej delegacji do federacyjnych idei politycznych Piłsudskiego.

Wracając do znikomości wiedzy wśród żyjących obecnie Polaków o Bitwie Niemeńskiej oraz jej strategicznym znaczeniu dla Polski i świata, wypada zastanowić się nad powodami tego stanu rzeczy. Chociaż sam fakt, że do 1989r. nie było możliwości rozpowszechniania wiedzy na ten temat jest oczywisty, to trwające niemalże do dziś medialne milczenie organów państwowych w tej sprawie jest zaskakujące.

Przejdę do krótkiego opisu naszej podróży „Szlakiem Bitwy Niemeńskiej”, rozpoczętej 20 września bieżącego roku z rana wyruszeniem w drogę z Warszawy przez Sokółkę, Sejny, Berżniki, Druskienniki i Turgiele do Wilna.

Mam nadzieję, że przypomnienie ofensywy nad Niemnem z 1920 roku pozwoli czytelnikowi ocenić wagę i znaczenie tego zapomnianego zwycięstwa.

Po przybyciu do Sokółki ochłonęliśmy z niemiłego wrażenia, jakie dostarczyli nam przedstawiciele urzędu miasta, którzy mimo wcześniejszego kilkukrotnego potwierdzenia swojego udziału w uroczystym spotkaniu z nami pod pomnikiem Marszałka Józefa Piłsudskiego, pokrętnym tłumaczeniem się brakiem łączności telefonicznej między sobą, wykluczyli się z podjętego zobowiązania. Na miejsce obrane przez nas na pierwsze zaakcentowanie charakteru naszej podróży, to jest pod pomnik Marszałka, udaliśmy się sami. Jedynymi osobami, przejawiającymi zaciekawienie naszą wizytą okazały się usadowione na ławeczce obok pomnika cztery starsze kobiety. Po oddaniu honorów wojskowych i złożeniu wieńca pod pomnikiem, pożegnaliśmy Sokółkę i ruszyliśmy w dalszą drogę do Sejn. Na sejneńskim rynku dołączyła do nas reszta delegacji, a także zainteresowani naszą wyprawą mieszkańcy tego mocno związanego z historią nadniemeńskiej ofensywy miasteczka. Rozejrzeliśmy się wokoło, zamówiliśmy wieńce i pojechaliśmy na „kwaterę” do Klejw, gdzie z przedstawicielami Sejneńskiego Towarzystwa Opieki nad Zabytkami omówiliśmy nasze plany pobytu na następny dzień.

Po kolacji, zgodnie z jutrzejszym programem zapoznawania się ze szczegółami operacji niemeńskiej, skupiliśmy się na fragmencie z książki pt. „Bitwa Niemeńska 1920 r.”(praca zbiorowa), opisującym sytuację na froncie w przeddzień uderzenia 2 Armii Wojska Polskiego na prawe skrzydło dowodzonego przez Michaiła Tuchaczewskiego Frontu Zachodniego, a następnie przystąpiliśmy do omawiania ważniejszych etapów ofensywy oraz roli, jaką odegrali w niej Litwini. Miałem nadzieję na wyjaśnienie nieznanego dla większości naszej delegacji drażliwego zagadnienia historycznego z pomocą Konsula Republiki Litwy w Sejnach, jednak ten nie skorzystał z naszego zaproszenia. Z dostępnych źródeł historycznych wiadomo, że Litwini już przed rozpoczęciem wojny polsko – bolszewickiej wystąpili przeciwko II Rzeczypospolitej, najpierw po stronie okupanta niemieckiego, a potem sowieckiego. Wywołany tym konflikt stał się zarzewiem trwającej już prawie wiek sąsiedzkiej waśni, której efekty rzucają się w oczy najbardziej pomiędzy społecznościami zamieszkującymi przygraniczne tereny właśnie na Sejneńszczyźnie.

Następnego dnia z rana, po zapoznaniu się z dokumentami operacyjnymi unaoczniającymi niezwykłą dynamikę rozwoju prowadzonej 96 lat temu ofensywy polskiej 2 Armii, pomimo niesprzyjającej deszczowej pogody, pojechaliśmy do Sejn i rozpoczęliśmy zwiedzanie miasteczka od pałacu biskupiego, w którym mieści się Muzeum Ziemi Sejneńskiej. Przewodniczka muzealna, pani Małgorzata Przeborowska po wstępnym omówieniu interesującej nas tematyki historycznej zaprezentowała kolejne sale z oryginalnymi eksponatami, z których najbardziej interesujące dla naszej delegacji były te zwiąne z tematyką „Szlaku Bitwy Niemeńskiej. Zgłębiwszy ważniejsze wydarzenia z historii Sejn, a zwłaszcza z okresu walk o niepodległość na początku ubiegłego wieku, udaliśmy się do udostępnionej publiczności w lipcu ubiegłego roku sali Marszałka Józefa Piłsudskiego. Wielka staranność i pietyzm urządzenia ekspozycji są dowodem jak wielkim szacunkiem Sejnianie darzą Naczelnika Państwa, dzięki któremu w 1919 roku uwolnili się spod litewskiej okupacji. Bezpośrednią przyczyną Powstania Sejneńskiego było przekazanie przez niemieckiego gubernatora administracji przygranicznego terytorium, obejmującego Suwałki, Sejny, Augustów aż po Sokółkę Litwinom, liczącym zaledwie kilka procent tamtejszej społeczności. Litwini pod wpływem niemieckiej polityki dominacji nad Polską, próbując przejąć rolę dominatorów, doprowadzili do tego, że uciskana ludność polska musiała chwycić za broń. Wsparci przez 41 Suwalski Pułk Piechoty w swojej nierównej walce z regularną armią litewską powstańcy sejneńscy odnieśli zwycięstwo. Próby zażegnania zatargu, trwającego od tamtej pory pomiędzy zwaśnionymi nacjami, nie przynoszą oczekiwanej poprawy. Zaproszeni w 2009 roku na 90 rocznicę Powstania Sejneńskiego przedstawiciele litewscy, unikali spotkania z Polakami podobnie jak i w dniu 20.09.2016r. zapraszany przez nas zrobił to konsul Republiki Litwy w Sejnach. Pomimo wyrażanej prywatnie przychylności do pojednania, nie byli w stanie okazać jej jako reprezentanci swojego państwa.

Około południa wzbogaceni historyczną wiedzą opuściliśmy mury pałacu biskupiego, by udać się za naszą przewodniczką do Muzeum Diecezjalnego, rozmieszczonego w pobliskim odrestaurowywanym klasztorze podominikańskim. Eksponowane wystawy, obrazujące bogatą przeszłość nieistniejącej już tamtejszej diecezji, przedwojennego Gimnazjum św. Kazimierza w Sejnach oraz zbiory etnograficzne, jeszcze bardziej przybliżyły nam tematykę kresowej społeczności.

Po południu pogoda zaczęła się poprawiać, sprzyjając zaplanowanemu na popołudnie wyjazdowi do pobliskich Berżnik. Wkrótce po obiedzie wraz z pochodzącym z patriotycznej berżnickiej rodziny panem Antonim Sankowskim, który wspierał nas jako miejscowy przewodnik, wyruszyliśmy w drogę do jego rodzinnej miejscowości. Rysujące się na tle ciemnej ściany Puszczy Augustowskiej, zdegradowane do zapadłej wsi i zapomniane dziś, a założone przez królową Bonę Berżniki przywitały nas nostalgią, przebijającego spod długiego zapomnienia jak one same, niemeńskiego zwycięstwa. Trwający w jesiennej zadumie wysoko podciętych starych sosen parafialny cmentarz, zadbanymi nagrobkami przypominał fragment nekropolii narodowej na Rossie. Okazałe pomniki przyciągały naszą uwagę. Udaliśmy się ku nim.

Stanęliśmy przed ozdobioną świeżymi kwiatami symboliczną mogiłą poległych 96 lat temu żołnierzy, w której warszawscy historycy w ubiegłym roku złożyli ziemie z pól bitewnych niemeńskiej ofensywy. Oddawszy hołd pamięci bohaterów Bitwy Niemeńskiej, udaliśmy się za Antonim do pomników ufundowanych przez miejscową społeczność innym ofiarom walk o wolność i niepodległość Rzeczypospolitej oraz miejscom pochówku jego bliskich i znajomych. Wielu mieszkańców Berżnik jak i okolicznych miejscowości po II wojnie światowej doznało goryczy komunistycznej przemocy. Antoni z właściwą sobie swadą opowiedział o doświadczanych tragicznymi wydarzeniami minionego stulecia ludziach; w opowieściach przewijały się nazwiska jego najbliższej rodziny. Na zakończenie spotkania zaproponował zwiedzenie odnowionego w ostatnich latach, zabytkowego drewnianego kościółka, pełniącego funkcję lazaretu, gdzie składano ciała poległych podczas walk w 1920 roku. Pochmurny dzień miał się ku końcowi, kiedy weszliśmy do świątyni. Oświetlone resztkami przebijającego przez witraże światła kończącego się dnia wnętrze przywitało nas ciszą nostalgicznie nastrajającą do zadumy nad niemeńskim zwycięstwem i losami jego bohaterów . Już o zmroku pożegnaliśmy opustoszałą niemalże, pogrążoną w niej wieś oraz Antoniego i wróciliśmy na kwaterę, by następnego dnia, w rocznicę zdobycia przez 2 Armię Druskiennik wyruszyć w podróż po Litwie. W czwartek rankiem, po lekturze dalszej części dokumentów z 22 września 1920r., dotyczących walk na froncie wojny polsko – bolszewickiej wyruszyliśmy po śniadaniu do Sejn po wieniec na Rossę, z napisem na szarfie jedynie od kogo jest, gdyż na więcej aktualnie litewsko – polskie stosunki dyplomatyczne nie pozwalają. Następnie trasą przez Ogrodniki, Łoździeje i Druskienniki przybyliśmy do Turgiel na spotkanie z tamtejszym samorządem oraz przedstawicielami Gimnazjum im. Pawła Ksawerego Brzostowskiego, z którymi od 2009 roku utrzymujemy stały kontakt. W nawiązaniu do opinii naszej ambasady w Wilnie, o tym że sytuacja materialna większości polskich szkól na Litwie grozi im likwidacją, należy nadmienić iż turgielskie gimnazjum, kierowane przez małżeństwo Julię i Wojciecha Jurgielewiczów, dzięki wsparciu z Polski wyróżnia się zarówno stanem samego obiektu szkolnego jak i poziomem nauczania; około 90 % jego absolwentów startujących na studia zdaje egzaminy. Niedawno otwarte przygimnazjalne muzeum, wzbogacane powiększającą się z roku na rok ilością eksponatów, umacnia mieszkańców tej podwileńskiej gminy w ich niezłomnej patriotycznej postawie. Po przyjemnych spotkaniach naszej delegacji, najpierw w siedzibie starostwa z pracownikami samorządu, a następnie w gimnazjum z jego dyrektorką, jej mężem oraz pracownikami i dziećmi, późnym popołudniem zakwaterowaliśmy się w domach polskich rodzin. Członkowie delegacji, z których większość po raz pierwszy trafiła na zamieszkiwaną przez Polaków Wileńszczyznę, ujęci wschodnio- kresową gościnnością i kulturą spędzili wieczór na rozmowach z przemawiającymi oryginalną staropolską mową mieszkańcami Turgiel. Rankiem dżdżyście zapowiadającego się następnego dnia, przygotowani do wystąpienia na Rossie, o godzinie ósmej litewskiego czasu, w najlepszych nastrojach, w jakich bywają podróżnicy po spotkaniach z przyjaciółmi, wyruszyliśmy do Wilna. Kwadrans przed godziną dziewiątą nasz autobus zatrzymał się na parkingu cmentarza wojskowego, gdzie po kilku minutach dołączyli przedstawiciele Polskiej Ambasady w Republice Litwy, Ambasador RP pan Jarosław Czubiński i Konsul Generalny pan Stanisław Cygnarowski. Podczas gdy poprzedzani przez niosących wieniec naszych najmłodszych członków delegacji, ruszyliśmy do mauzoleum Marszałka, wyłaniająca się z głębi cichej uliczki grupa turystów podążyła za nami. Wkrótce po oddaniu honorów i złożeniu wieńca pan Ambasador wystąpił z okolicznościowym przemówieniem. Przybywający coraz liczniej polscy turyści, dołączając do nas, podnieśli nastrój spotkania do rangi patriotycznej uroczystości. Pełna kresowej serdeczności atmosfera z rozmowami o historii II Rzeczypospolitej, wymianą adresów i wspólnym fotografowaniem zapanowała w tym szczególnym miejscu pamięci wszystkich, którzy walczyli o Polskę.

tekst: Jan Puścian

zdjęcia: Grzegorz Kowalczyk